Uśmiechałam się do siebie wczoraj z lubością zajadając pyszne faworki.Moi chłopcy też nie byli lepsi -zlizywali cukier z faworków i ze smakiem podjadali ciasteczko.To nic,że cukier był dosłownie wszędzie i na nic zdały się prośby o jedzeniu nad talerzem.W końcu raz w roku jest taki dzień.
Zapraszam serdecznie do wypróbowania przepisu mojej mamy.Faworki są delikatne i kruche.
Faworki mojej mamy
500g mąki pszennej
6 żółtek z jaj
250ml gęstej kwaśnej śmietany
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki spirytusu lub octu
olej kokosowy lub inny tłuszcz do smażenia
cukier puder do posypania-można dodać cukier puder
Na blat wysypać mąkę z proszkiem.Zrobić dołek i wlać żółtka.Zagniatać i dolewać śmietanę.Na koniec dodać spirytus lub ocet.Wszystkie składniki dokładnie zagnieść na gładkie ciasto.Wałkiem do ciasta uderzać i składać ciasto około 200 razy.
Podzielić ciasto na 3 części i bardzo cieniutko rozwałkować.Pociąć ostrym nożem rozwałkowane ciasto na paski o szerokości 2-2,5 cm i długości około 6cm albo dłużych.Naciąż wzdłuż na środku na około 1 cm.Przewlec ciasto przez nacięcie i zrobić pętelkę.Smażyć na rozgrzanym tłuszczu na złoty kolor.Wykładać na ręczniki papierowe do odsączenia tłuszczu.Wystudzone posypać cukrem pudrem.Smacznego!